Francuski pisarz i dramaturg Georges Duhamel twierdził, że „gdzie oliwka nie chce rosnąć, tam kończy się świat śródziemnomorski”. Parafrazując to powiedzenie, można wysnuć teorię, że gdzie próżno szukać puszkowanych ryb w restauracyjnym menu, tam… i tak dalej. Okazuje się jednak, że wcale nie trzeba jechać nad basen Morza Śródziemnego, żeby móc zamówić je w mniej lub bardziej wytwornym lokalu gastronomicznym. Ich atuty odkryli już Azjaci, w tym słynący z wyjątkowej kultury zdrowia i rekordowej długowieczności Japończycy…
Teraz przyszedł czas na Amerykanów!
Kto choć raz był na wybrzeżu Włoch, Francji, a w szczególności Hiszpanii lub Portugalii, ten z pewnością natknął się na tapas bary oferujące ryby z puszki jako lokalne, wręcz emblematyczne przystawki. Ich ogromna popularność zarówno wśród tubylców, jak i turystów niewątpliwie dała do myślenia amerykańskim restauratorom, którzy postanowili przenieść ten zwyczaj na własny grunt. I nie żałują tej decyzji. Otwarty w 2013 roku nowojorski bar Maiden Lane nie tylko serwuje puszkowane makrele, sardynki czy tuńczyki jako dodatek do naturalnych win i piw rzemieślniczych, ale także sprzedaje je w stacjonarnym i internetowym sklepie. Gdy akurat sprawdzaliśmy status oferty dostępnej online, większość pozycji była wyprzedana. Tą samą drogą poszedł oaklandzki Ordinaire.
Z równie dobrym skutkiem. Sukces jednych napędza do działania innych. Wkrótce w samym sercu Pike Little Market w Seatlle zostanie oddana do użytku długo wyczekiwana restauracja Little Fish, która będzie oferować puszkowane ryby w większości produkowane we własnym zakresie.
A to zapewne nie koniec takich miejsc na mapie Stanów Zjednoczonych…
Skąd zatem taki boom na tego typu jedzenie?
Ktoś powie, że akurat taka moda. Ale moda to jedno, a świadomość konsumencka to drugie. Najwyraźniej znani z zamiłowania do fast foodów Amerykanie przejrzeli na oczy i zapragnęli wprowadzić do swojej diety zdrowe nawyki. A bezsprzecznie ryby z puszki zaliczają się do żywności zalecanej dla prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Zawarte w nich wielonienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 wspomagają układ krwionośny, pracę mózgu oraz wzmacniają odporność. Z kolei witaminy i minerały wpływają m.in. na kondycję skóry, włosów i paznokci. To także źródło białka – podstawowego budulca masy mięśniowej. Nic tylko je jeść! I krajanom wuja Sama nie trzeba tego dwa razy powtarzać…
Kiedy i nam będzie dane zamawiać puszkowane ryby w barach i restauracjach? Czas pokaże. Na razie pozostaje nam zazdrościć Amerykanom lub przygotowywać sobie rybne przekąski w domowych warunkach, do czego serdecznie zachęcamy.
To my jeszcze sobie trochę poczekamy
Bardzo podoba mi się ten trend, sama chyba z niego skorzystam 😉
Narobiłaś mi ochoty ;P
Ryby lubię w każdej postaci, są niestety póki co zdecydowanie droższe od choćby mięsa.
No niestety, ryby są drogie, nie tylko te w puszce
A to ciekawe, w sumie zjadło by się teraz 😀
Skoro moda przyjęła się w Ameryce, to niedługo trafi i do nas, spokojna głowa. 😉
Nie przepadam, straszny mają zapach 😀 Ale cóż, każdy lubi co innego 🙂
Też przepadam za rybami w puszce 🙂 Choć zwykle wolę przyrządzić sobie filet.
Ryba z puszki to coś na co nachodzi mnie ochota, tak co jakiś czas i zjadam wtedy całą 😀
Lubię ryby w puszce, na razowym chlebku smakują wyśmienicie 🙂