Nie wiem, czy to słońce, wiatr znad morza, czy może gościnność Greków sprawiają, że każde danie na Krecie smakuje wyjątkowo. Wystarczy pierwszy kęs świeżej sałatki z oliwkami i fetą, łyk zimnego, lokalnego wina i już wiadomo, że tu jedzenie to sposób na życie, a nie tylko na zaspokojenie głodu. Dziś zabiorę Was w podróż po miejscach, gdzie czas płynie wolniej, a każdy posiłek staje się wspomnieniem, do którego chce się wracać.
Old Hersonissos – serce i rytm Krety
Zatrzymaliśmy się w Hersonissos, ale nasza podróż smaków zaczęła się znacznie wyżej, tam, gdzie historia spotyka się z codziennością. Wystarczy kilka kilometrów w górę, by dotrzeć do Starego Hersonissos – miejsca, w którym czas naprawdę zwalnia. Wąskie uliczki, kamienne domki, maleńkie place i tawerny pachnące oliwą, ziołami i świeżym chlebem tworzyły atmosferę autentycznej Krety.
W jednej z rodzinnych tawern, Ta Petrina Taverna, usiedliśmy przy stoliku z niebieskimi dekoracjami, jak przystało na grecką tradycję. Cytrusowy zapach drzew rosnących nad nami mieszał się z aromatem potraw, tworząc atmosferę pełną ciepła i spokoju. Na stole pojawiła się moussaka pachnąca cynamonem, grillowana ośmiornica o delikatnym, chrupiącym smaku oraz smażony ser graviera, ciągnący się i złocisty. Do tego kieliszek chłodnego, lokalnego wina – prosty gest, a jednak pełen magii. Siedząc w ciszy kończącego się dnia, czuliśmy, że właśnie tak smakuje prawdziwa Kreta: prosto, szczerze i z sercem.
Malia – między szumem morza, a zapachem ziół
Z Hersonissos do Malii to zaledwie kilka kilometrów, ale ten krótki dystans wystarczy, by znaleźć się w zupełnie innym świecie. Malia żyje własnym rytmem, pełna muzyki, śmiechu i zapachu grillowanych potraw. Wciąga od pierwszego spojrzenia. Wieczorem, gdy słońce powoli chowało się za linią morza, trafiliśmy do małej tawerny ukrytej tuż przy plaży. Drewniane stoły, światło lampionów i szum fal stworzyły atmosferę, w której jedzenie smakowało jeszcze lepiej.
Zamówiliśmy krewetki saganaki w aromatycznym sosie pomidorowym z fetą oraz świeżo smażone kalmary – chrupiące i pachnące morzem. Smaki przenikały się nawzajem, słodycz owoców morza mieszała się delikatnie z solą niesioną przez wiatr. Siedząc przy stoliku, wsłuchiwaliśmy się w rytmiczny szum fal i obserwowaliśmy, jak niebo zmienia kolory od różu po złoto. W takich chwilach wszystko cichnie, rozmowy zwalniają, a zostaje tylko wdzięczność za to, że można być właśnie tu.
Piskopiano – Kreta z duszą
Kolejnym przystankiem było Piskopiano – malownicza wioska położona na wzgórzu nad Hersonissos. Wąskie, kręte uliczki, kamienne domki i widoki, które zapierają dech w piersiach, tworzą wyjątkowy klimat tego miejsca. Tutaj czas nie goni, a rytm dnia wyznaczają rozmowy mieszkańców, zapach kawy o poranku i dźwięk cykad o zmierzchu.

W tawernie Aposperida spróbowaliśmy klasyki w najlepszym wydaniu – suvlaki i tradycyjnego gyrosa. Drewniany stolik na tarasie, zapach mięsa z grilla i koncert cykad w tle sprawiły, że każdy kęs był jak część greckiej opowieści. W powietrzu unosiły się spokój, prostota i ciepło greckiego lata.
Elounda – luksus w rytmie morza
Pewnego upalnego dnia pojechaliśmy na wschód od Hersonissos do eleganckiego i tętniącego życiem miasteczka Elounda. Z jednej strony widać było luksusowe hotele i promenadę z widokiem na wyspę Spinalonga, z drugiej – małe, rodzinne tawerny, w których gospodynie z uśmiechem podawały dania według starych, przekazywanych z pokolenia na pokolenie przepisów.
Tego dnia słońce grzało mocno, a powietrze było ciężkie od gorąca. Usiedliśmy w cieniu palmy z arbuzowym slushem w dłoni i patrzyliśmy na spokojną taflę morza. Czas stanął w miejscu. Nie trzeba było niczego więcej tylko ciszy, lekkiego wiatru i świadomości, że właśnie tutaj życie smakuje prościej i pełniej.
Kritsa – smak spokoju i tradycji
Trzydzieści pięć kilometrów dalej dotarliśmy do Kritsy, jednej z najpiękniejszych wiosek na Krecie. Słońce wysoko nad głową rozgrzewało kamienne mury domów, a w powietrzu unosił się aromat potraw dochodzący z pobliskich tawern. Daliśmy się porwać tym zapachom i zatrzymaliśmy się, by spróbować tradycyjnej greckiej sałatki oraz moussaki.
Po posiłku zamówiliśmy mrożoną kawę, która doskonale nas orzeźwiała i dodała ciut energii. W tle brzmiała spokojna grecka muzyka, a życie wokół płynęło swoim rytmem. W takich chwilach człowiek rozumie, że Kreta nie tylko karmi, ale też uczy – prostoty, radości i wdzięczności za to, co małe i prawdziwe.
Hersonissos – kieliszek wina i odrobina serca
W Hersonissos spędziliśmy większość czasu, spacerując po urokliwych, wąskich uliczkach pełnych kolorów i zapachów lata. Próbowaliśmy lokalnej oliwy, win, serów i słodkości, delektując się każdą chwilą i każdym smakiem. Szukaliśmy drobnych pamiątek dla najbliższych, by choć odrobinę tego miejsca zabrać ze sobą do domu. W upalne dni, gdy słońce nie dawało wytchnienia, chłodziliśmy się zimnymi, orzeźwiającymi napojami lub sączyliśmy kolorowe drinki, obserwując spokojny rytm greckiego popołudnia.
To, co najbardziej urzekło mnie na Krecie, to ludzie. Mają w sobie coś, czego nie da się opisać słowami – szczerość, spokój i otwartość. Nie spieszą się, nie udają, nie próbują niczego na siłę. Po prostu żyją swoim rytmem, w którym zawsze znajdzie się miejsce na uśmiech, rozmowę i gest serdeczności.
Pewnego południa, zmęczeni upałem, zatrzymaliśmy się przy jednym z lokalnych sklepów, żeby chwilę odpocząć w cieniu i napić się zimnej wody. Właśnie wtedy pracownicy mieli przerwę na lunch. Na ich stole pojawił się duży talerz z grillowanym mięsem i ziemniakami, obok stała miska greckiej sałatki i cztery kartony wina. Tak, dobrze słyszycie – cztery kartony wina! W Grecji nawet przerwa w pracy zamienia się w prawdziwe biesiadowanie. Bez wahania zapytali, czy chcemy napić się wina. Nie było w tym ani chwili zawahania, tylko naturalna, szczera gościnność – taka, która niczego nie oczekuje w zamian. Nie znaliśmy się wcześniej, a mimo to potraktowali nas jak część swojej codzienności. W tamtej chwili poczuliśmy, że właśnie tak wygląda prawdziwa Kreta – prosta, serdeczna i pełna ludzi, którzy żyją z otwartym sercem.
Na Kretę i w dodatku aż w 3 regiony: Chania, Hersonissos i Sitia możecie polecieć na wakacje z ITAKĄ – pełna oferta dostępna jest tutaj
Ostatni wieczór – smak, który zostaje na zawsze
Nasz ostatni wieczór na Krecie spędziliśmy w najpiękniej położonej tawernie w Hersonissos. Restauracja zdawała się wtapiać w morze. Stoliki ustawione tuż nad skalistym brzegiem, oświetlone ciepłym blaskiem świec, sprawiały wrażenie, jakby unosiły się na tafli wody. Światło świec tańczyło na białych obrusach, a powietrze wypełniały zapach oliwy i morskiej bryzy. To był wieczór, w którym czas zdawał się płynąć inaczej – wolniej, łagodniej, jakby chciał dać nam szansę nacieszyć się każdą chwilą.
Na stole pojawiły się smażone kalmary, złocisty ser graviera i moussaka, której smak zapamiętam na długo. Łyk ouzo dodał wieczorowi lekkości i ciepła. W tle cicho grała grecka muzyka, a fale rozbijały się o brzeg, tworząc rytm doskonałej harmonii z naszymi myślami. Czas zwolnił, świat wokół jakby zniknął, zostawiając nas samych z ciszą, światłem i harmonią smaków.
To był magiczny, niezapomniany wieczór pełen spokoju i prawdziwego greckiego uroku – idealne, niemal bajkowe zakończenie naszych wakacji na Krecie. Będę tęsknić za zapachem morza, za dźwiękiem cykad i za spokojem, który tylko tu wydaje się tak naturalny. Grecja zostawia ślad w sercu, a wspomnienia z tych wakacji będą wracać jeszcze długo – w smaku greckich potraw, w blasku zachodów słońca i w chwilach, gdy zapragnę znów poczuć greckie szczęście.
Τα λέμε, Ελλάδα! 💙🇬🇷
Podróż jak marzenie! Oj będzie co wspominać 🙂
Zdecydowanie tak. Takie podróże i smaki zostają w pamięci na zawsze 🙂
Moi znajomi całkiem niedawno wrócili z Grecji i też są zachwyceni. Chyba jednak rozważę wakacje w przyszłym roku
Wcale się nie dziwię, bo Grecja jest bajeczna!
Aż sie rozmarzyłam widząc te zdjęcia, aż zgłodniałam widząc smakowitości których chciałoby sie spróbować
🙂
Ten wpis przynosi słoneczny klimat, rustykalne dania i apetyt na kulinarną podróż bez wychodzenia z domu.
Dziękuję
Jak to pięknie opisane! Marzy mi się Grecja. Tyle dobrego o niej słyszałam i mam nadzieję, że uda mi się tam dotrzeć.
Trzymam kciuki, aby sie udało spełnić marzenie jak najszybciej.
Piękna podróż smaków. Ta restauracja na ostatnich zdjęciach bajeczna. Co za klimat!
Tak, klimat był nie do opisania
Chętnie wybrałabym się w taką podróż smaków!
Kierunek – Grecja 🙂
Piękna podróż kulinarna i wizualna – opis przenosi na słoneczną Kretę, smak za smakiem, atmosfera za atmosferą. Chciałabym tam być i spróbować tych dań! 🌿🍴
Dziękuję, polecam podróż do Grecji z całego serca 🙂